Wiersz - 2018.08.27
Płonący Motyl
Czy ogień poznasz patrząc, czy lepiej dotknąć?
Czy raczej w popiół obrócon być musisz?
Podobnie w miłości prawdziwej trzeba spłonąć
Jak motyl, którego świecy ogień skusi!
I nie od ciebie jest uznać: „z miłości spłonąłem”,
Bo „któż” miałby w tym stanie to oświadczyć?
Jak święty nie powie „Oświecenie osiągnąłem ”.
Powód ten sam: ego przestało znaczyć!
* * *
Dnia pewnego, w czystym miłosnym uniesieniu,
W chwili świętej stanie Bóg w twym jestestwie.
Stanie w tobie Wewnętrznym od stóp do głowy On!
I jedno pytanie bezgłośne do jeszcze-ciebie:
„Czy wybierasz Mnie, ku swemu Nieistnieniu?”
Możesz się zdumieć, możesz wycofać
Możesz przemyśleć: Spłonie mej iluzji dom!
Lecz nie możesz przecież przestać Go kochać!
Wiesz, że bez Niego i tak nie istniejesz!
I przyjdzie Bóg ponownie! Miłości prawem.
Przyjdzie do ciebie jako czystości ogień...
Aż powiesz „TAK”, i nie ma cię, i w Nim znikniesz!
* * *
Z Niego ponownie cudownie zrodzony!
W krainie tak czystej, że umysł nie pojmie.
Ale prawdziwej. To z Niego miłosna odnowa.
I tylko tak chciej BYĆ. I już tylko TAK bądź!
I już na tej Prawdzie polegaj tylko.
Z Miłości zrodzon, w Niej ponownie spłoń.
Już tylko z Niego i tylko dla Niego.
Ujrzysz, że zamiast zniknąć w niebycie.
Twoje ogniste w miłości wyrzeczenie
Zamieni się w Nieśmiertelność i Wyzwolenie.
Siebie w miłości uświęcenie. Płonącego motyla stan.
Swami P. SaiSiwa